Po arbuzowym sorbecie, zwanym również Agatą w różowej sukience przyszła pora na... mandarynki.
W moim rodzinnym domu kolor pomarańczowy miał zakaz wstępu, moja Mama nie tolerowała niczego co było w tym kolorze - taki uraz z dzieciństwa ;-). Ja z kolei, nadrabiam te zaległości we wszystkich dodatkach - uważam, że pomarańczowy ma mnóstwo energii i ciepła słonecznego, a przede wszystkim rozwesela!
Nie będę się dzisiaj rozpisywać, powiem tylko, że góra wykonanych prac czeka na swoją prezentację, a może wreszcie będzie mi łatwiej robić zdjęcia (bo jest gdzie!) - mój balkonik doczekał się remontu, już zamieszkały na nim kwiaty i zioła, jeszcze jest sporo miejsca na następne i to mnie najbardziej cieszy :-). Jutro zabieram się za szlifowanie stolika i krzesełek, a potem pora na ich malowanie :-)
A zatem t a d a a m! Prezentacja mariażu kumihimo i makramy!
Z tycjanowego sznurka do sutaszu zrobiłam plecioną bransoletkę przy pomocy dysku kumihimo, aby nie było nudno, dorobiłam kawałek shamballi z cyrkoniami. Końcówki i zapięcie z serduchami.
A teraz moje sześć metrów szczęścia w pierwszej odsłonie :-). Jeszcze czeka mnie trochę pracy, ale już jestem szczęśliwa- balkon to też czego mi brakowało, taka namiastka własnego ogródka.
Pelargonie z kocanką i euphorbią, stokrotka afrykańska z pięknymi rozwijającymi się w słońcu kwiatkami, których nazwy nie pamiętam.... bluszcz, gipsówka, truskawki, mięta, bazylia, szczypiorek, pietruszka, rozmaryn, fasolka...
Strony
▼
niedziela, 25 maja 2014
niedziela, 4 maja 2014
Agata w różowej sukience :-)
Jej starsza siostra ubrała się w niebieskie agaty pasiaste, szybko się spakowała i bez zbędnych pożegnań i sweet foci ruszyła w świat... Mam nadzieję, że jej dobrze w (a raczej na) nowych rękach.
Z pewnej tęsknoty, a może z powodu majówkowej pogody zawitała do mnie młodsza siostra poprzedniej bransoletki. Przebierała w kamykach i przebierała, w końcu postawiła na róże i tak przybrana w agat trawiony i kwarc różowy i szkiełka niemal spoczęła na laurach...
Ale ja wiedząc, że ważki przynoszą szczęście dołączyłam ją do grona jako amulet, a zaraz potem wypatrzyłam motylka... a że wkładam serce w to co robię to i handmadowe serducho przemyciłam...
Z pewnej tęsknoty, a może z powodu majówkowej pogody zawitała do mnie młodsza siostra poprzedniej bransoletki. Przebierała w kamykach i przebierała, w końcu postawiła na róże i tak przybrana w agat trawiony i kwarc różowy i szkiełka niemal spoczęła na laurach...
Ale ja wiedząc, że ważki przynoszą szczęście dołączyłam ją do grona jako amulet, a zaraz potem wypatrzyłam motylka... a że wkładam serce w to co robię to i handmadowe serducho przemyciłam...