Strony

wtorek, 16 grudnia 2014

Jeszcze nie świątecznie i efekt tiramisu

Witajcie Kochani!
Trochę mnie tu nie było... w ostatnim czasie byłam w środku pewnych wydarzeń, które odciągnęły mnie od blogowania. Prace na szczęście jakieś powstały i o nich będzie w następnych postach, ale dzisiaj będzie bardzo nie świątecznie.
Pewnie każdy słyszał hasło "wszystkie dzieci nasze są". Dla mnie te słowa nabrały zupełnie innego znaczenia...
Przez ponad półtora roku czasu żyliśmy z problemami, w poczuciu osamotnienia i nierównej walce o nasze dziecko. Wezwania do szkoły, idiotyczne uwagi w zeszycie... mąż chciał zmienić synowi szkołę, ja zaczęłam myśleć, że skoro dziecko jest problematyczne to gdzie indziej będzie podobnie...
Wystarczyło, że w nowym roku szkolnym zaczęliśmy przygotowania do komunii, a tym samym i ja zaczęłam się częściej spotykać z innymi rodzicami. Nagle okazało się, że nie tylko my mamy "problemy", co więcej już w październiku powstał pomysł ze strony innych rodziców, że należy zmienić wychowawcę by dzieci "nie miały straconego kolejnego roku".
Mnie spadł kamień z serca...
Nie będę wdawać się w szczegóły i historie, które nam wszystkim rodzicom towarzyszyły (tym bardziej, że sprawa jeszcze się nie zakończyła), dość że powiem, że na początku grudnia miało miejsce zdarzenie publicznego upokorzenia dwojga dzieci w naszej klasie. Jedne dzieci się śmiały, inne były przerażone. Przy tych wszystkich sprawach ostatnio nagłośnionych w mediach, gdzie wylewano na głowy dzieci pomyje, gdzie nauczycielka przydusiła ucznia... wierzyć się nie chce, że i u nas się zdarzyło...  Wspólnie stanęliśmy w obronie tej dwójki jak i pozostałych dzieci, na dzień dzisiejszy nauczycielka została zawieszona. Ma prawo skorzystać z odwołania...
Pamiętajcie proszę, dzieci gdy mają lat 5 czy 8 nie są złe, mogą być co najwyżej niegrzeczne. Ale NIGDY NIE MOGĄ BYĆ UPOKARZANE przez nikogo! Są inne metody wychowawcze!
Zwróćcie uwagę czy nie dzieje się im krzywda, starajcie się zrozumieć, że dzieci wywodzą się z bardzo różnych rodzin, z jakiegoś powodu są takie czy inne, ale nie są ZŁE!
Słuchajcie waszych dzieci, rozmawiajcie z innymi rodzicami.
Gdybym nie doświadczyła tego na własnej skórze, pewnie byłoby mi nawet żal nauczycielki... każdy może mieć chwile słabości, ale to co się stało jest niewybaczalne...
Przepraszam Was za tę prywatę, ale musiałam...gromadziło się to we mnie przez długi czas, a ostatnie dwa tygodnie były niezbyt miłe.
Mam nadzieję, że już niebawem zacznę nadrabiać wszelkie zaległości.
Żeby nie kończyć tak bez żadnego zdjęcia, to pokażę Wam efekt tiramisu ;-)
Potraficie wykorzystać każdy kartonik, pudełko i słoik, to i ja też potrafię!
Kupiłam, zjadłam i zostałam z opakowaniem w ręku... umyłam, wzięłam sznurek, klej i w ciągu chwili powstał taki pojemniczek.


 zobaczcie co jest w środku - kawa!



Następny post będzie już świąteczny i radosny!
Ściskam Was mocno!

33 komentarze:

  1. Oj rzeczywiście dawno Cię nie było... Ale najważniejsze, że znowu jesteś z nami;) Świetny pomysł na wykorzystanie pojemniczka;) Bardzo mi się podoba, bo jest oryginalny;) Pozdrawiam cieplutko;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze jestem z Wami, choćby tylko myślami :-)
      Buziaki :-)

      Usuń
  2. Bardzo współczuję takich problemów. To co piszesz po prostu się w głowie nie mieści... Nauczyciel (w dodatku wychowawca), który ma być autorytetem, sprawować opiekę, zamiast tego zachowuje się w taki sposób... a w dziecku to zostanie, może nawet na całe życie.
    A efekt tiramisu jest super :) i jaka fajna taśma z pomponikami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, ja ciągle nie wierzę że nas to spotkało...
      Taśma z pomponikami jest super, polecam Lemoncraft - można się zakochać :-)

      Usuń
  3. Powiem tak pojemniczek super zrecyklingowałas , ale to nie on jest tu najważniejszy.
    Cieszę sie , że już wychodzicie z problemów . I jednocześnie jestem oburzona , Moja córka jest nauczycielką w II klasie SP. Klasa integracyjna z chorymi dziećmi w głonej mierze chorymi społecznie , klasa w której 80% uczniów ma niepełne, patologiczne rodziny, klasa w której ponad 50% uczniów korzysta z pomocy społecznej , klasa w której kilkoro dzieci prze calą zime chodzi do szkoły w trampkach i bez kurtki bo jej nie ma, Klasa w której panuje wszawic i świeżb. I jednocznie klasa w której nikt nigdy sie z nikogo nie wysmiewał, Klas w której dzieci potrafia podzilic sie swoim śniadaniem , Klasa gdzie nie do pomyslenia jest że ktoś kogos obraził . No nie mogę , jak bym dorwała ta babę to bym ja chyba zlinczowała !!!!
    kończe Beatko bo mój wywód zaraz będzie dłuższy od Twojego posta.
    Nie dajcie się zwariować i nie pozwolcie swoim dzieciom zrobić krzywdy .
    Życzę spokojnych i radosnych Świąt .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneczko, dziękuję... ja ciągle wierzę w ludzi, nawet jak zdarzają się takie historie, to w swej naiwności myślę, że to przypadek... mam cudowne i mądre dziecko, nie pozwolę by ktokolwiek je skrzywdził!
      Kochana, życzę cudownych i radosnych Świąt!

      Usuń
  4. Hejka! Jako dziecko w podstawówce miałam świetną nauczycielkę j.polskiego, ale kiepskiego wychowawcę. Jak coś zbroilismy darła się nanas, upokarzała słowami do momentu aż się nie rozpłakaliśmy. mając to w pamięci, jako nauczyciel robię wszystko, żeby moi wychowankowie- gimnazjaliści- nigdy się tak nie poczuli. I wiesz co? na dobre mi to nie wychodzi ;-)
    Jako rodzic- walczyłabym o dziecko!
    Trzymaj się i nie daj się!
    Buźka!
    PS A pojemniczek świetny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewciu, wiem że czasem trudno panować nad nerwami, a gimnazjaliści pewnie niejednokrotnie dają popalić... bądź autorytetem, wzorem...
      Buziaki ślę!

      Usuń
  5. Beatko, przykro się czyta o takich rzeczach a jeszcze gorzej jak się osobiście przeżywa. My mieliśmy podobną sytuację w szkole. Nauczycielka przychodziła na lekcje po spożyciu alkoholu, po prostu pijana.Nie kontaktowała, nie uczyła a dzieci miały same jedynki z góry na dół. I oczywiście było że głąby i nieuki, a nauczycielka, jak powiedziała dyrekcja, popija jedynie syropek na gardło. Na szczęście skończyło się tak że nikomu nic się nie stało. Ale wniosek jest taki, że jeśli mamy zaufanie do własnych dzieci, to je słuchajmy. Choćby opowiadały nieprawdopodobne historie. Sprawdźmy to i reagujmy. Dzieci to nasz największy skarb.
    A tiramisu z recyklingu jak zwykle w Twoim wykonaniu, genialne ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, takie sytuacje zawsze wydają się niewiarygodne, dopóki nie dotkną nas bezpośrednio... Jestem dobrej myśli...
      Dziękuję Ci Kochana za wsparcie :-)
      Serdecznie pozdrawiam :-)

      Usuń
  6. Jak słyszę takie historie to włos mi się jeży na głowie! Od razu przypomina mi się moja podstawówka i dostaję mdłości, bez niepotrzebnych szczegółów powiem, że musiałam zmieniać szkołę a baba nie poniosła żadnej odpowiedzialności, to były czasy gdy uczeń i rodzic nie mogli zrobić absolutnie nic co najwyżej bez świadków spoliczkować taką jędzę. A w tamtych czasach było ich mnóstwo, wiele dzieci w tym z naszego otoczenia miało na pieńku z wychowawcami, którym się wydawało, że są bogami. Cieszę się, że teraz można zrobić więcej, ale jest mi bardzo smutno, że takie incydenty nadal mają miejsce. Kurcze, ludzie, którzy chcą adoptować dziecko muszą przejść testy psychologiczne, być niemal świętymi, a nauczycielem może zostać socjopata. To jest chore!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przykre, ale jest spora ilość nauczycieli, która absolutnie nie nadaje się do zawodu... tak trudnego... tym bardziej w tych początkowych klasach,,,
      Dlatego apeluję, nie myślmy tylko o sobie i swoich dzieciach... czasem trzeba pomyśleć o innych, dać im wsparcie...
      Chciałabym znaleźć złoty środek...
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. Najważniejsze, że już wszystko się wyjaśniło i teraz już tylko musi być lepiej :) Jak mówią słowa pewnej piosenki "...a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój.." także życzę Ci teraz spokoju :) a pojemniczek uroczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię tę piosenkę, wierzę że właśnie tak powinno być... mimo, takich historii wierzę w ludzi...
      Buziaczki :-)

      Usuń
  8. Bycie nauczycielem jest trudne. Rodzicem - trudniejsze. Pięknie napisałaś, że dzieci trzeba słuchać. Trzeba rozmawiać z innymi rodzicami i dziećmi. I nic w szkole nie załatwiać ustnie - jeśli tylko pojawiają się problemy - tylko na piśmie.
    Ja nie wiem, czy do zawodu nauczyciela nie poszło zbyt wielu nieprzygotowanych ludzi, czy nie ma tam zbyt wielu wypalonych.
    Jako matka dwójki dzieci z dużymi problemami, wiem , jak ważne jest, żeby nauczyciel był dobry. I naprawdę, szkoda dziecka na to, by było niszczone przez złego. Tym bardziej, że jak napisała bluefairy, nie ma testów psychologicznych dopuszczających do zawodu.
    I masz rację - nie ma dzieci złych.
    A pudełeczko świetne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się pod słowami Magdyi Bluefairy w pełni!
      Niestety z opowieści dziwnej treści słyszę, że to nie jest odosobniony przypadek a niestety co i raz ich więcej!

      Nie wątpię, że szczegolnie w dzisiejszych czasach jest bardzo ciężko pracować w tym zawodzie a być dobrym nauczycielem jeszcze trudniej ale trudności nikogo nie upoważniaja do poniżania drugiego człowieka!

      Na pewno trzeba rozmawiać z dziećmi i to dużo!
      Tłumaczmy im ten trudny dla nich świat dorosłych ale i słuchajmy uważnie. One sa pełne, dla nas czasami śmiesznych lęków, ale dla nich to są wielkie problemy.

      Beatko, to dobrze, że walczycie o swoje dzieci, bo takie stytuacje potrafia zaważyć na całym życiu. Życzę wam aby teraz było juz tylko lepiej :-)

      A jak się dobrać do tej kawy??? ;-DDD

      Usuń
    2. Do kawy można się dobrać odklejając denko, ale ponieważ jest to ta sama kawa co w moim serduchu, to raczej nie ma sensu ;-) No wiesz, smakowa i przeterminowana, choć nadal pachnie :-)

      Usuń
  9. Jestem mamą i nauczycielką. Problem trudnych sytuacji szkolnych i domowych przerabiam na co dzień. Moje dziecko chociaż jeszcze małe do tych grzeczniutkich nie należy. Aż się boję pomyśleć jak to będzie gdy pójdzie do szkoły i na kogo trafi. Z pewnością stwierdzam, że ani jako rodzic ani nauczyciel niczego się nie załatwi krzykiem, złością, okazywaniem zdenerwowania. Agresja zawsze rodzi agresję i bunt. Z doświadczenia wiem już że w przypadku gdy ci starsi są aspołeczni i zdeprawowani i jeszcze do tego agresywni to nauczyciel sam sobie nie poradzi. Potrzebna jest współpraca dyrekcji, pedagoga, psychologa szkolnego (jeśli jest) no i rodziców. Do tego potrzebne są też procedury postępowania dla wszystkich. Inaczej pobyt takiego ucznia w szkole będzie porażką dla niego i nauczycieli.
    Wszystkim dzieciom również i Twojemu życzę takich wychowawczyń jakie ma moje dziecko - mądrych, wyrozumiałych, cierpliwych i kochanych.
    Pojemniczek śliczny. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, z różnymi sytuacjami się spotykałam, starałam się zrozumieć... dzieci, które rano mają bóle brzucha bo boją się iść do szkoły to dla mnie novum...
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  10. Beatko, problemy z dzieckiem i nauczycielem,oj nie zazdroszcze, ja juz takich teraz nie mam, ale mialam, tak wiec tym bardziej walcz o swoje. Tiramisu z recyklingu, rewelacja, nic sie nie zmarnuje, tak trzymaj.
    Troche z niby bledami, ale opanowuje nowego lapka z bardzo czula klawiatura.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danutko, wystarczająco mocno kochamy nasze dziecko, nie damy mu zrobić krzywdy. Innym dzieciom też nie!
      A lapka opanujesz raz dwa, na pewno!

      Usuń
  11. Ranyu, najwazniejsz jest słuchanie własnego dziecka, masz rację. Bo dziecko ma tylko rodziców. I tylko rodzice są dziecku oparciem, wsparciem i miłoscią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Efciu, wielu rodziców jest przekonanych o wyjątkowości swego dziecka i ja też tak mam!!! Uważam, że Pawełek jest wybitny, mądry i genialny i żadna inna opinia tego nie zmieni!!!

      Usuń
  12. Beatko, wlos mi sie zjezyl na glowie. Na prawde, chociaz pamietam tez nauczycielke, co upokorzyc lubiala. Cale szczescie nie zdarzalo sie to za czesto. Cale szczescie moja Werka w przedszkolu ma bardzo mila i cierpliwa nauczycielke (uslyszalam ostatnio jakie cuda moje dziecie odstawia ale zawsze tez slysze, ze to TYLKO DZIECKO) Za rok jeszcze w przedszkolu, ale co bedzie w szkole nie wiem i az sie boje, bo Wercia uparciuch nieziemski i jak to p.wychowawczyni mowila typ przywodcy...
    Wiec wspolczuje sytuacji i szybkiego pomyslnego zakonczenia zycze.

    A tiramisu boskie :)

    Pozdrawiam :)

    Wybacz prosze brak polskich znakow ale z tel. pisze. Przeczytalam na szybko i po prostu musialam juz napisac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiki, kto jeśli nie my - my rodzice, bezgranicznie zakochani w naszych dzieciach najlepiej wiemy, jakie skarby mamy w naszych domach :-)
      Nawet, jeśli dzieci dają nam nieźle popalić, to nieistotne... ważne, że są mądre, zaskakujące, zdolne... pozwólmy im się rozwijać, wspierajmy je i kochajmy!
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  13. Nikt nie ma prawa poniżać drugiego człowieka, ani dorosłego ani (tym bardziej) takiego małego, które jest bezbronne wobec wątpliwego "autorytetu" nauczycielki. Dobrze, że walczycie o prawa swoich dzieci. Trzymam mocno kciuki.
    Pojemniczek wygląda uroczo, to był świetny pomysł.
    Przesyłam uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuniu, to prawda! Szacunek dla drugiego człowieka to rzecz najważniejsza! Dzieciaczki potrzebują autorytetów, a pani w szkole podstawowej powinna właśnie być takim autorytetem...
      Buziaki :-)

      Usuń
  14. Poniżanie dzieci jest najniższą formą agresji. Nic nie tłumaczy dorosłego człowieka z takiego zachowania. Powiem tak, niech stanie z równym sobie, czyli tak samo wredną, arogancką i egoistyczną osobą jak on/ona sama i spróbuje tu wyrzucić z siebie całą negatywną energię, która w nim/niej się nagromadziła. Dzieci dopiero uczą się świata, zachowań, uczuć i radzenia sobie z nimi. Przykład takiej nauczycielki może mieć wpływ nie tylko na teraźniejszość ale również na przyszłość.
    Zgadza się z Tobą, że trzeba rozmawiać ze swoimi dziećmi, rozumieć je i chronić. I może jest to przykre ale nie żal mi tej pani nauczycielki.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiesz jest wiele w ty racji ....dzieci nie mają wpojonych kłamstw ....oszustw.... itd.....należy słuchać ....nie zapomnę jak mojej koleżanki dziecko nienawidziło prac plastycznych w przedszkolu....tylko że ze mną wszystko robiło....hm nie może być przecież tak że są 2 skrajności....po bojach znajoma doszła przedszkolak w grupie jest największy posturą, butem,budową ....i panie przedszkolanki zawsze go samego do stolika ....a dla niego to była kara ...nie ludzkie .....i dziecko tak nie lubiało prac ręcznych....pozdrawiam ciesze się że wyjasnione...

    OdpowiedzUsuń
  16. Pudełeczko zyskało fajne, drugi życie. Miało ciekawe wnętrze a teraz dostało urody :)) Opowieść o dzieciach czytałam z coraz większym zaniepokojeniem i złością- jak dorosły, zatrudniony by uczyć i wychowywać kolejne pokolenia może tak postępować. To jest okropne, zarówno to do czego są zdolne dzieci w stosunku do innych dzieci ale i to co wyprawiają niektórzy nauczyciele. Ehhh dobrze że nie jesteście sami i że powoli zaczyna się coś dziać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Beatko, jestem po prostu wstrząsnięta, że w klasach młodszych może się coś takiego zdarzyć! Jak to dobrze, że rodzice się porozumieli i wygląda na to, ze sprawa wychodzi na prostą, co prawda teraz wielka praca nowej nauczycielki, aby odbudować w dzieciach, to zo zostało już skrzywione i wypaczone. Życzę Wam, by jak najszybciej wszystko wróciło na prostą. Pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Są takie nauczycielki niestety, podobnie było u mojego siostrzeńca - nauczycielka była znienawidzona przez uczniów za swoje metody, ale dyrekcja nic jej nie robiła, bo to przecież taki dobre pedagog ze świetnymi wynikami nauczania. Wyniki owszem, świetne były, ale jakim kosztem.

    OdpowiedzUsuń
  19. Choć moje dzieci już mocno przeterminowane i tylko najmłodsza dopiero ( już ! ) zaczęła studia, to jeszcze mam w pamięci ich i swoje etapy nauki w szkole. Są zdolne, z nauką nigdy nie było problemu, ale wychowawczo, różnie bywało, z najmłodszą, to chyba poza ginekologiem , zaliczyłam wszystkich lekarzy i poradnie specjalistyczne, ale zawsze najpierw słuchałam dziecka, później nauczyciela i po wyciągnięciu odpowiednich wniosków, zdarzało mi się zrobić małą rozpierduchę w szkole. Trzeba bronić własnego dziecka i kochać mądrą miłością, wiesz co to znaczy :)
    Buźka :)

    OdpowiedzUsuń