Obserwatorzy

sobota, 27 grudnia 2014

Kolczyki

Witam serdecznie poświątecznie :-)

Eh, chciało by się zatańczyć i zaśpiewać razem z Julianem "wyginam śmiało ciało"... 
Może za parę dni dam radę :-)


Trochę zwlekałam z grudniową pracą, ale jak się okazało, że do bransoletki nie mogę dobrać odpowiednich końcówek to jednak zdecydowałam się pokazać kolczyki.

Kolczyki, które mnie sporo kosztowały czasu :-) "fefnosta" wersja wreszcie mnie zadowoliła!  
Zdjęcia są do bani, ale pociesza mnie że to nie tylko mój problem w ostatnim czasie :-)
Inspiracji dostarczyła Lucy Joan King, spodobał mi się układ kryształków bicones w kształcie dwóch rombów. Powyginałam umysł i ciało by stworzyć własną wersję- ścianki kryształków połączyłam ze sobą koralikami Toho round oraz bugle. W środku zamknęłam kulkę hematytu. Zawieszone na srebrnych biglach mają ok. 4,5 cm długości.










Szary i srebrny to zdecydowanie moje kolory (zaraz po czarnym i czerwonym).
Szarości mają to do siebie, że pasują niemal wszystkim, są świetną bazą i są neutralne.
Uwielbiam srebrną biżuterię bo taka najbardziej do mnie pasuje.

To idę nakarmić żabkę!

Przy okazji jeszcze raz dziękuję wszystkim za życzenia świąteczne
i przepraszam, że nie dotarłam na wszystkie blogi w tym czasie.

wtorek, 23 grudnia 2014

Hej Kolęda, Kolęda!

Witam Was wszystkich bardzo świątecznie!

Obiecałam, że jeszcze tu wrócę, więc jestem :-). Potem wracam po świętach, mam nadzieję w pełni zregenerowana i bez zbędnych dodatkowych kilogramów :-)

Przychodzę do Was z życzeniami, ale zanim je przekażę, to najpierw chciałam powiedzieć, że znowu to zrobiłam! 
Chyba nie ma tu żadnej osoby, która jeszcze nie wie, że stroik jest na podstawie kursu Danutki. 
A kto nie wie niech zerknie koniecznie tutaj: 
http://danutka38.blogspot.com/2014/11/tutorial-jak-zrobic-stroik-swiecznik.html

Ten stroik będzie ozdobą na moim stole, poprzedni zawędrował do moich rodziców.

Tym razem ułożyłam suszone plasterki pomarańczy i cytryny na organzie, dodałam anyż i laski cynamonu, a w bell cup włożyłam złote kwiaty sola. Do złotej farby dołożyłam mnóstwo brokatu i całość polakierowałam - świeci się aż miło :-)






Kochani, życzę Wam aby te Święta Bożego Narodzenia były magiczne, szczęśliwe i radosne! 
Cieszcie się chwilami, odpoczywajcie i jeśli nie prezenty, to rozdawajcie uśmiechy :-)

Wesołych Świąt!

W grudniowe noce, w zimowe noce
Dzieciątko Boże z zimna dygoce.
Idzie przez pola pokryte szronem.
Wiatr Mu wydzwania piosnki znajome.

Hej kolęda, kolęda, hej kolędy to czas. 
Kto ogrzeje rączęta, 
Kto schronienie Mu da?

Tyle tych domów i okien tyle,
może Go schronią choćby przez chwilę,
może przygarną do serca ludzie,
może nakarmią nim dalej pójdzie.

Świeczki się jarzą w świerkach zielonych
i złote gwiazdy wieńczą korony,
bo zewsząd dzwoni kolęda święta,
lecz o Nim, o Nim, nikt nie pamięta.


niedziela, 21 grudnia 2014

W grupie siła :-)

Witajcie Kochani :-)

Z całego serca dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim postem. Chwaliłyście i ptaszki i wierszyk, co mnie bardzo ucieszyło :-)
Coraz mniej czasu na pisanie i czytanie, więc postanowiłam, że dzisiaj będę oszczędna w słowach.
W przyszłym roku chyba już w październiku zacznę tworzyć różne świąteczne ozdoby i kartki, tak by żadne niespodziewane zdarzenia nie zdążyły mi pokrzyżować planów.
Karteczki to nie moja specjalność jednak postanowiłam kilka zrobić. Zdjęcia może nie są najlepsze, ale jak chciałam poprawić to się zorientowałam, że karteczki przecież poszły już w Polskę :-). 
Jak mi wyszło prezentuję poniżej:









i jeszcze jedna w innym stylu bo z haftem krzyżykowym (wzór Coricamo):


Zrobiłam jeszcze kilka woreczków decu:






A teraz PODZIĘKOWANIA :-)

Ślicznie dziękuję Ewuni za piękną karteczkę. Cieszę się, że moja kolekcja się powiększa!
Spójrzcie jaka cudowna:



Ślicznie dziękuję Danusi za niespodziankę. Zawieszki z zimnej porcelany znajdą swoje miejsce na choince, a wszystkie przydasie na pewno zostaną spożytkowane! Cieszą mnie serwetki, bo tego u mnie nie za dużo... Spójrzcie jakie cuda-cudeńka:



A w tych świątecznych przygotowaniach nie zapomnijcie o sobie. Choćbyście nie wiem jak się urobili po pachy to pamiętajcie żeby zadać szyku na Wigilii :-)


Obrazki znalezione w sieci, krążą ostatnio i tu i tam...

Jakby coś było niezrozumiałe, to służę pomocą :-)


Wszystkim już teraz życzę 
Spokojnych i Wesołych Świąt, 
aby były ciepłe, rodzinne, pełne szczerej życzliwości!

Pozdrawiam Was świątecznie i serdecznie :-)

PS. ja tu jeszcze wrócę... :-)




piątek, 19 grudnia 2014

Świeca

Z punktu widzenia świecy
sprawą całkiem od rzeczy
jest
spalać się...
Ach!
Gdyby była niewiastą!
Rozpalać się,
płonąć
i gasnąć...
mogłaby
nocą
każdą!
                                   Autor: Ranya :-)

Witajcie Moje Drogie!
Przywitałam się dzisiaj z Wami nieco poetycznie, ale to było silniejsze ode mnie :-). Wiele lat temu częściej udawało mi sklecić kilka rymów, ale jak widać z człowieka zawsze wyłazi to co mu w duszy gra w zupełnie nieoczekiwanym momencie... np. trzymając świecę ;-)
To mój kolejny pierwszy raz, chciałam nawet dać tytuł "pierwszy raz ze świecą", ale już widzę te wszystkie skojarzenia i Anię, która nie trafia w klawiaturę ze śmiechu :-)
Ostatnio mam ciągłą głupawkę, śmieję się ze wszystkiego nawet z humoru rodem z zeszytów szkolnych - sądzę, że to taka reakcja obronna organizmu po tym całym zamieszaniu. I to chyba taki ostatni etap zmęczenia, kiedy nie pozostaje już nic innego tylko śmiać się...
Rozmawia dwóch Polaków w Londynie.
- Byłem u dentysty. Wyrwał mi dwa zęby, a bolał mnie tylko jeden.
- A co mu powiedziałeś?
- Tu.
- No to dobrze, że nie powiedziałeś ten...

Grudzień jest dla mnie bardzo krótki (dlaczego, pisałam ostatnio), co prawda udało mi się zrobić już parę ozdób świątecznych, kartek i błyskotek, ale nie udało mi się przygotować kilku prezencików niespodzianek -  zacznę nadrabiać po świętach, bo w końcu bez okazji też jest fajnie coś dostać :-)

To pokażę Wam ten mój pierwszy raz ze świecą ;-)
Łatwo nie było. Serwetka nie wiedzieć czemu trochę mi się rwała, co niestety widać. Klej do świec chyba trochę za bardzo zmatowił serwetkę. Złotą farbę wymieszałam z klejem i pyłem anielskim, bo mnie się teraz wszystko musi świecić i pomalowałam świeczkę, bo była całkiem biała. I mimo paru niedociągnięć wygląda całkiem ładnie.

A ponieważ nie było to mistrzostwo świata, postanowiłam że zrobię sobie drugi pierwszy raz. Jak szaleć  to szaleć!

Tu inspirowałam się pracą na blogu: stonogi.blogspot.com
Świeczka wpadła mi do śniegu :-) cudne ptaszki, nieprawdaż?



i jeszcze jedna świeca, tym razem z aniołkami, ta też wpadła mi do śniegu, jakieś iglaki nawet wystają...



Ciągle czując jakiś niedosyt i głód nie wiadomo czego, zrobiłam karteczki - jak na mnie to wręcz ilość hurtowa... ale nie pokażę Wam teraz :-)  next time ;-)

Pa, pa!
A jak zechcecie zostawić mi parę dobrych słów, to będę wdzięczna przeogromnie!
I bardzo dziękuję za wsparcie pod ostatnim postem!!!
Kocham Was :-)


Życzę Wam duuuuużo czasu na przygotowania świąteczne, bądźcie radośni, szczęśliwi, odpoczywajcie,
po prostu WESOŁYCH ŚWIĄT życzę wszystkim!!!


wtorek, 16 grudnia 2014

Jeszcze nie świątecznie i efekt tiramisu

Witajcie Kochani!
Trochę mnie tu nie było... w ostatnim czasie byłam w środku pewnych wydarzeń, które odciągnęły mnie od blogowania. Prace na szczęście jakieś powstały i o nich będzie w następnych postach, ale dzisiaj będzie bardzo nie świątecznie.
Pewnie każdy słyszał hasło "wszystkie dzieci nasze są". Dla mnie te słowa nabrały zupełnie innego znaczenia...
Przez ponad półtora roku czasu żyliśmy z problemami, w poczuciu osamotnienia i nierównej walce o nasze dziecko. Wezwania do szkoły, idiotyczne uwagi w zeszycie... mąż chciał zmienić synowi szkołę, ja zaczęłam myśleć, że skoro dziecko jest problematyczne to gdzie indziej będzie podobnie...
Wystarczyło, że w nowym roku szkolnym zaczęliśmy przygotowania do komunii, a tym samym i ja zaczęłam się częściej spotykać z innymi rodzicami. Nagle okazało się, że nie tylko my mamy "problemy", co więcej już w październiku powstał pomysł ze strony innych rodziców, że należy zmienić wychowawcę by dzieci "nie miały straconego kolejnego roku".
Mnie spadł kamień z serca...
Nie będę wdawać się w szczegóły i historie, które nam wszystkim rodzicom towarzyszyły (tym bardziej, że sprawa jeszcze się nie zakończyła), dość że powiem, że na początku grudnia miało miejsce zdarzenie publicznego upokorzenia dwojga dzieci w naszej klasie. Jedne dzieci się śmiały, inne były przerażone. Przy tych wszystkich sprawach ostatnio nagłośnionych w mediach, gdzie wylewano na głowy dzieci pomyje, gdzie nauczycielka przydusiła ucznia... wierzyć się nie chce, że i u nas się zdarzyło...  Wspólnie stanęliśmy w obronie tej dwójki jak i pozostałych dzieci, na dzień dzisiejszy nauczycielka została zawieszona. Ma prawo skorzystać z odwołania...
Pamiętajcie proszę, dzieci gdy mają lat 5 czy 8 nie są złe, mogą być co najwyżej niegrzeczne. Ale NIGDY NIE MOGĄ BYĆ UPOKARZANE przez nikogo! Są inne metody wychowawcze!
Zwróćcie uwagę czy nie dzieje się im krzywda, starajcie się zrozumieć, że dzieci wywodzą się z bardzo różnych rodzin, z jakiegoś powodu są takie czy inne, ale nie są ZŁE!
Słuchajcie waszych dzieci, rozmawiajcie z innymi rodzicami.
Gdybym nie doświadczyła tego na własnej skórze, pewnie byłoby mi nawet żal nauczycielki... każdy może mieć chwile słabości, ale to co się stało jest niewybaczalne...
Przepraszam Was za tę prywatę, ale musiałam...gromadziło się to we mnie przez długi czas, a ostatnie dwa tygodnie były niezbyt miłe.
Mam nadzieję, że już niebawem zacznę nadrabiać wszelkie zaległości.
Żeby nie kończyć tak bez żadnego zdjęcia, to pokażę Wam efekt tiramisu ;-)
Potraficie wykorzystać każdy kartonik, pudełko i słoik, to i ja też potrafię!
Kupiłam, zjadłam i zostałam z opakowaniem w ręku... umyłam, wzięłam sznurek, klej i w ciągu chwili powstał taki pojemniczek.


 zobaczcie co jest w środku - kawa!



Następny post będzie już świąteczny i radosny!
Ściskam Was mocno!

sobota, 29 listopada 2014

Stroik wg kursu Danutki

Witajcie Kochane Dziewczyny!


Na początku witam moje nowe obserwatorki! Rozgośćcie się na dobre :-)

Przy tej okazji mała prywata - Wiki witam Cię oficjalnie i cieszę się, że dołączyłaś nie tylko do mnie, ale do blogowego świata najzdolniejszych kobiet pod słońcem! 
Wiki to utalentowana dziewczyna, pomóżmy jej wyjść na szerokie wody! Sama wiem, jakie początki mogą być trudne w blogowym świecie, więc wspierajmy "nowe" osoby! Na resztę już muszą zapracować sobie same :-)

Nasza Kochana Danutka zanim nas opuściła z powodów zdrowotnych zostawiła nas z kursikiem na swoje superowe stroiki :-)
Miałam to szczęście, że roleczki gromadziłam już wcześniej, bo zamierzałam je wykorzystać do kwiatków, ale jak pokazał się kursik  na stroiki od razu wzięłam się do dzieła.
Nie, żeby było łatwo, bo nie miałam odpowiedniej farby. Najpierw się okazało, że moja złota farbka nie chce się trzymać kleju, więc pierwsza warstwa były biała. Potem pomalowałam złotą ciemniejszą, nie podobało mi się, więc przemalowałam na jaśniejszą. 
A potem to już mnie poniosło. Mój świecznik poszedł w górę niczym tort trzypiętrowy.
Szyszki, żołędzie, róże cedrowe, cynamon i anyż, trochę jutowej siatki w kolorze zielonym i delikatna wstążka zielono-złota.
Nie jest tak pięknie i równiutko jak sama bym oczekiwała, ale podoba mi się. I jak pachnie!!!
 Popatrzcie i oceńcie.  

Nie będę się dzisiaj rozpisywać, więc od razu przechodzę do zdjęć:







Marta, a karteczkę dedykuję Tobie :-)
Wygrzebałaś fajną inspirację, to sobie zmalowałam choinkę.
Błyszczy się jak diabli, więc fotki są jakie są:




Jutro Andrzejki - wszystkim Andrzejom życzę wszystkiego co najlepsze, a pozostałym miłej zabawy. Nawet jak siedzicie w domu to bawcie się dobrze!

Pozdrawiam serdecznie :-)

Dziękuję za każdy komentarz, bo każdy dodaje skrzydeł  (to lepsze niż Red Bull) :-)



wtorek, 25 listopada 2014

Pierwszy raz

Witajcie Moje Drogie!

Serdecznie witam nowe obserwatorki, cieszę się, że moje grono się powiększa. Zachęcam do częstych odwiedzin.

W ostatnim poście miałam okazję pokazać Wam mój sposób na robienie zdjęć. Niestety, znów jestem w tym samym punkcie co jeszcze w zeszłym tygodniu, czyli znowu mam jedną lampkę... Trzeba mieć niezwykły talent, żeby ponownie stłuc żarówkę... Prawdę mówiąc wystraszyłam się, bo te energooszczędne żarówki wcale nie są takie bezpieczne dla zdrowia... Nie kupię nowej w najbliższym czasie, a przynajmniej do momentu kiedy wreszcie nie będę miała swojego miejsca... 

Dzisiaj pokażę Wam bardzo prostą pracę, którą można wykonać w ekspresowym tempie, a na pewno przyda się w okresie świątecznym. Pierwszy raz robiłam decoupage na tkaninie. Zainspirowałam się pracami, które zobaczyłam na blogu stonogi.blogspot.com

Woreczek, motyw z serwetki, klej do tkanin, stempelek z tuszem wodoodpornym - to wszystko co jest potrzebne do wykonania. Dodałam do kleju trochę pyłu anielskiego, dzięki czemu motyw ładnie się błyszczy. Jestem zadowolona, kolejne woreczki powstaną na pewno. Was również zachęcam - to piękne opakowanie prezentowego drobiazgu.





Serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze i Waszą obecność!
Buziaki dla wszystkich!

niedziela, 23 listopada 2014

W domowych ciemnościach na "leniwca" ;-)

Witajcie Moje Drogie!

Kiedy Danutka ogłosiła kolejną zabawę na najbardziej odjechane miejsce do fotografowania od razu wiedziałam, że ja takiego nie mam... Ale przynajmniej pokażę jak sobie radzę...

W dodatku pomysł z drabiną wydał mi się już nad wyraz odjechany. Z kolei Anulka rozłożyła mnie na łopatki wykorzystaniem kuchenki i okapu. A Allienor za to mocno mnie zmotywowała. Dlaczego? Za chwilę wytłumaczę.
Pewnie już kiedyś wspominałam, że fotografią (amatorsko rzecz jasna) zajmuję się od wielu lat, ale najlepsze zdjęcia robiłam aparatami analogowymi, gdzie wszystko musiałam ustawiać sama :-). Kiedy przyszła era cyfrówek, to owszem robiłam tych zdjęć jeszcze więcej, ale wcale nie lepszych. W dodatku te wszystkie wbudowane funkcje powodują rozleniwienie, a jak się jest w ciągłym pędzie to okazuje się, że i tak często wykorzystuje się programy typu automat.

Prawdę mówiąc lubię fotografować w plenerze - krajobrazy, zabytki i roślinki. Nie lubię portretów, słabo radzę sobie we wnętrzach, a fotografia produktowa jest bardzo wymagająca. Wszystko co jest z metalu, szkła, błyszczy się i ma "trudne" kolory może być sporym utrapieniem.

Niektórzy radzą sobie namiotem bezcieniowym. I to jest rozwiązanie najlepsze, pod warunkiem, że ma się odpowiednie oświetlenie. I tu powoli dochodzę do sedna sprawy. Mam taki fajny zestaw, spory namiot z różnymi tłami, dwoma żarówami na statywach i podkładkami akrylowymi.
Dość szybko stłukłam jedną żarówę, i chyba już od roku korzystałam tylko z jednej. Nie mam stałego swojego kąta, dlatego rozwiązanie z namiotem wymaga ode mnie większej ilości czasu, szłam na łatwiznę, robiąc zdjęcia gdziekolwiek i wkurzając się, że ciągle coś nie tak...
I w końcu zamówiłam tą drugą żarówkę! Przyszła następnego dnia! Magda, dzięki Tobie się zmobilizowałam :-)


Zatem pokażę Wam moje pospieszne atelier, które w żaden sposób nie jest nadzwyczajne, odjechane, ale oszczędza mój czas. Być może innym razem pokażę Wam różnicę pomiędzy zdjęciami w namiocie a na fotelu :-).
Tu już wreszcie korzystałam wreszcie z dwóch żarówek 85W o barwie światła 5500k - pamiętajcie, to barwa która najlepiej oddaje światło dzienne.
Na fotelu rozłożyłam prześcieradło, czasem korzystam z brystolu formatu A3 - dlaczego? Bo jak wzięłabym kartkę A4 to najprawdopodobniej tło zamiast białe byłoby w odcieniu najbardziej zbliżonym do otoczenia, np. do koloru ściany czy podłogi, albo w moim przypadku fotela.
Nie udało mi się pozbyć całkowicie cieni, ale tu musiałabym mieć dodatkowe lampy. W namiocie tego problemu nie ma.

Tak wygląda moje atelier "na leniwca":



A tu już czerwony przedmiot, czyli wykonana przeze mnie bransoletka z czerwonego rzemienia z naturalnej skóry z metalowymi przekładkami.
Moim zdaniem kolor wyszedł bardzo dobrze!


Nie jestem tu żadnym autorytetem, wiele z Was robi bardzo dobre zdjęcia, a dla tych które sobie nie radzą, a chciałyby nawet przy użyciu najprostszego aparatu odsyłam do mojej blogowej koleżanki Kasi, znanej jako Caterina.
Kasia robi zdjęcia doskonałe, a w dodatku przygotowała poradnik "Jak fotografować biżuterię". Zapewniam, że porady te są przydatne nie tylko w przypadku biżuterii.
Polecam gorąco,
a Ciebie Kasiu serdecznie pozdrawiam :-)

Danusiu, bardzo dziękuję za ten pomysł - oprócz ubawu po pachy możemy podzielić się bardzo przydatnymi pomysłami i poradami!


Buziaki dla wszystkich!
Z całego serca dziękuję za Wasze komentarze!




sobota, 22 listopada 2014

El Dorado

Witajcie Kochani!
Czy przyszło Wam do głowy rzucić wszystko w cholerę i udać się na poszukiwania legendarnej krainy El Dorado? Konkwistadorzy kiedyś wpadli na taki pomysł, bo się dowiedzieli że tam indiańscy wodzowie w ramach rytuału są oblepiani złotem, po czym złotko to zmywa się w jeziorze... hmm, przy takiej rozrzutności to wydawać by się mogło że tego kruszcu musiało być pod dostatkiem.
Danutka wymyśliła nam przyjemniejszy i prostszy sposób pławienia się w złocie :-).
Możemy napawać swoje oczy pracami innych, tworzyć swoje własne dzieła, czerpać inspiracje i zachłystywać się blaskiem.
No żeby jeszcze ten kolor był łatwy w fotografowaniu, to byłaby pełnia szczęścia!
Nie powiem, żeby złotko na listopad mnie uszczęśliwiło, bo nastawiłam się na grudzień i miałam nawet pewien plan. Ale jak ukazały się warunki zabawy to i tak wiedziałam, że mój plan wziąłby w łeb. Nie przewidziałam, bo tego się nie da!, że będą takie, a nie inne warianty.
Chciałam zrobić biżuterię, ale jak pomyślałam o wieczornym nawlekaniu sekwencji koralików bez pomyłki to sobie odpuściłam i wyjęłam kawę.
Kawa była przeterminowana, więc była w sam raz!
Pachniała nad wyraz dobrze.

A jak wyglądała praca nad moim złotkiem?
Wzięłam farby (tak, znowu Pebeo Prisme) w dwóch odcieniach złota. Położyłam pierwszą warstwę, schnięcie, druga warstwa, schnięcie, i tak jeszcze kilka razy. Dziecko przyszło, popatrzyło "ale to brzydkie"
... szczere do bólu...
Nie poddałam się. Przez kilka dni walczyłam z łazienką (wymiana pionów i sprzątanie), więc miałam czas na przemyślenia.
Wzięłam kawę i brokatowy złoty klej. Po chwili kawa nurzała się w kleju na gorąco. Na styku dwóch stron również położyłam grubą warstwę kleju. Zrobiłam esy floresy na kawie i całość pokryłam złotym proszkiem, po czym lekko polakierowałam.
I byłaby to całkiem złota praca gdyby nie to, że z przodu nakleiłam jeszcze choineczkę, która była z domieszką białego i dołożyłam "kokardkę" którą zrobiłam z biało-złotej siateczki.
Zawieszka też w bieli, a zatem wariant drugi.
Mam nadzieję, że Złota Kobieta zaakceptuje moją wersję, a żaba łyknie...
Ja w każdym bądź razie, będę miała ozdobę.
A wracając do rytuału. Podczas tworzenia tej pracy oblepiałam się złotem aż miło! Nawet udało mi się z siebie to zmyć i zeskrobać. Ale ze mnie prędzej szamanka niż wódz...
To już może pora by pokazać co tam zdziałałam.
Mam dla Was serducho!


Aniołek bardzo dobrze sprawdził się w roli ekspozytora:

Z drugiej strony serce wygląda tak:




Dziękuję za Waszą obecność i każdy komentarz!
Nawet jak nie dojedziemy do setki, to i tak zabawa jest przednia!
Buziaki :-)

I wreszcie po uporaniu się z niektórymi sprawami
pędzę do Was nadrabiać wszelkie zaległości!


I znowu update, bo skleroza mnie dopada :-). Złotko lubię w ozdobach świątecznych, w ramach obrazów, muzeach i w kościele. Biżuteria mi taka nie pasuje, a ciuchów w życiu bym nie założyła w złocie :-)

Zobacz także

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...