Nie czekam na zimę, nie tęsknię za nią... Zwierzę ze mnie ciepłolubne, więc jeśli nie muszę się składać
z warstw jak ogr czy cebula jest mi akurat!
Lubię jednak jak coś otula mi szyję oprócz ulubionego zapachu. Golf, szal, apaszka to stare sposoby, a niedawno odkryte zamotki zdobyły właśnie moje łaski. Pierwszy zamotek był bardziej naszyjnikowaty, ale na tyle mi się spodobał, że zaplanowałam kolejne.
Brąz i niebieski - byłam ciekawa tego zestawienia i na szczęście nie rozczarowałam się.
Nie chciałam powielać poprzedniego wzoru, więc ten zamotek po pierwsze miał być bardziej golfiasty. Tym razem tunel zszyłam z mięciutkiego ekozamszu i dorobiłam kokardkową broszkę. Przez tunel przeciągnęłam ukręcony sznurek (jeden kawałek ze 100 gramowej włóczki). Ładnie przylega do szyi, ale oczywiście nie za mocno, bo przecież musi przejść przez głowę :-). Sznurki zakończyłam modułowymi koralikami.
I jeszcze mały dodatek na cztery ręce ;-)
Zrobiłam pierwszą przymiarkę do naszyjnika makramowego wg samouczka Ani. Użyłam sznurka 1 mm, powinien być jednak grubszy, dlatego dla usztywnienia formy wplotłam fasetowane kulki. Jako zawieszkę użyłam witrażowego serducha, które zrobił mój wówczas 6-letni syn na warsztatach. Przez półtora roku nosiłam ze sobą to wspaniałe serce przekładając z torebki do torebki. Teraz znalazło swoje miejsce w naszyjniku. Nasza wspólna praca, może ciut niedoskonała, ale to przecież dzieło mamy i syna i dlatego się chwalimy ;-)
Zamotka ma naprawdę piękne kolory :) Cudnie się prezentuje. A naszyjnik z serduszkiem nie dość, że piękny, to jeszcze ma w sobie magię wspólnego tworzenia :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zamotka się podoba - to nie biżuteria, ale też zdobi, nieprawdaż? Co do naszyjnika zgadzam się - jest w nim magia ;-). A te małe łapki są bardzo zdolne :-)
UsuńTakiej zamotki jeszcze nie qwidziałam1 Brawo za pomysł!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Zawsze staram się dodać coś od siebie i jak widzę się udało ;-)
UsuńUwielbiam zestawienie brązu i niebieskiego. Jakoś tak te kolory dla mnie fajnie współgrają. Zamotek bardzo sympatyczny. No i wygląda na cieplutki :)
OdpowiedzUsuńNaszyjnik z fasetowanymi kuleczkami wygląda super! Zazdroszczę takiej wspaniałej zawieszki. Musisz być dumną mamą ;)
Zamotek cieplutki jest aż miło! I nie gryzie, choć mnie gryzie niemal każda włóczka.
UsuńTwoja pochwała za naszyjnik szczególnie mnie cieszy :-)
Rzecz jasna - jestem dumna z mojego synka, zdolne dziecko!
Zamotek fajny, ale ten naszyjnik ... po prostu zabrakło mi słów. Wielki buziak dla Pawełka. Słodkiego masz synka. Cudne to serduszko. Sama jestem mamą, ale mój synek jeszcze za mały nawet żeby laurkę zrobić, no chyba że mnie czymś zaskoczy w przedszkolnej teczce.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-). Dzieci są niesamowite, potrafią zaskakiwać swoimi umiejętnościami, więc prędzej czy później pewnie i Ty dostaniesz jakieś cudowne dzieło. Serdecznie pozdrawiam :-)
UsuńŚwietna kolorystyka zamotka, idealnie się komponuje :) Zazdroszczę umiejętności, bo ja nie mam bladego pojęcia jak się coś takiego robi.
OdpowiedzUsuńA naszyjnik jest absolutnie niezwykły :)
Aniu, takie rzeczy najłatwiej się robi przy pomocy młynka dziewiarskiego, choć można i na palcach :-) Potem to już kwestia wykończenia, z czym na pewno sobie poradzisz, bo pomysłów masz tysiące...
UsuńDziękuję i pozdrawiam :-)
Naszyjnik bardzo mi się spodobał:)Lubię zestawienie kolorów takie jak w zamotku Twoim. Ładne rzeczy tworzysz.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa i witam Cię serdecznie wśród obserwatorów :-)
UsuńPodoba mi się ta zimowa ciepła "biżuteria" na szyje.. doskonałe!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-). Cieplutka to fakt i mięciutka aż miło!
Usuń