A wszystko wzięło się z zafascynowania Księgą 1001 nocy, którą z wypiekami na twarzy zawsze czytałam będąc z wizytą u cioci i wujka. Wujek miał fantastyczne wydanie składające się bodajże z dziewięciu opasłych tomów z pięknymi ilustracjami. Od tamtej pory mam słabość do arabsko-indyjskich strojów, biżuterii, kultury... Lubię Bollywood, chociaż dla niektórych to kicz, ale feeria kolorów, przepięknych tkanin, makijażu i błyskotek zawsze poprawia mi humor.
Już jakiś czas temu zapowiadałam kolejną ogniwkową pracę. Inspiracją były cudne koraliki w stylu indyjskim, którym trudno było się oprzeć.
Początkowo myślałam o bransoletce, ale po co się ograniczać :-). Powstał więc naszyjnik z wykorzystaniem splotu perskiego - ot, i cała tajemnica nazwy ;-)
Praca nad naszyjnikiem uświadomiła mi kolejną rzecz - możesz mieć szczere chęci, ale musisz mieć dobre narzędzia! Mandryle Beadsmith, powszechnie dostępne, słabo sprawdzają się przy robieniu dużej ilości ogniwek, zwłaszcza że najbardziej popularna średnica 5 mm jest bardzo krótka. Po zakończeniu kręcenia kółek, rozginania, zaginania miałam uszkodzone paznokcie, zdartą skórę i odciski :-). Mimo to, jestem z siebie dumna!
Ogniwka wykonane z posrebrzanego miedzianego drutu Rayher. Pomiędzy odcinki łańcuszka dołożyłam po kilka fasetowanych kulek, które dodają blasku naszyjnikowi.
WOW! Szczęka mi opadła z wielkim hukiem na klawiaturę ! Beatko, chylę czoła po raz kolejny! Naszyjnik wygląda fantastycznie, a te ogniwka mnie powaliły. Niezwykle precyzyjna robota :) Podziwiam i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA już wiem skąd ten huk dobiegał ;-) Dzięki Edytko, zawsze miło słyszeć takie słowa :-)
UsuńBardzo się napracowałaś. Niesamowity ten naszyjnik. Podziwiam zacięcie przy tych ogniwkach. Tę technikę odpuszczam. Widziałam na YT jak się to robi począwszy od skręcania drutu dla uzyskania ogniwek ... Odpuszczam.
OdpowiedzUsuńTechnika bardzo pracochłonna, ale dla mnie niesamowicie przyjemna. Sądzę, że lepsze narzędzia pozwolą mi na więcej takich prac :-)
UsuńBeatko, naszyjnik wyszedł prześlicznie. Ale ja jestem pełna podziwu dla Twojego zapału dla ogniwek. Jesteś po prostu niesamowita. Do tej pory raz spróbowałam tej pradawnej techniki i to na gotowych ogniwkach i nieźle się nagimnastykowałam aby zrobić tylko kolczyki. Mam więc ogromny szacunek dla Twoich połamanych paznokci, otartych skórek i zużytych narzędzi ;). Naszyjnik rewelacja! :)
OdpowiedzUsuńKasiu, dziękuję... technikę zaliczam do tych, do których będę wracać z przyjemnością, Jak na razie jedynie sutasz omijam szerokim łukiem, choć się nie zastrzegam...
UsuńFantastyczny naszyjnik - brawo za włożoną pracę i poświęcenie :) Montowanie ogniwek to niesamowicie pracochłonne zajęcie więc jestem pełna podziwu :) Prezentuje się przepięknie!
OdpowiedzUsuńDużo pracy, ale w zamian tyle pochwał, które tylko motywują do dalszej pracy :-)
UsuńDziękuję i serdecznie pozdrawiam :-)
Rewelacyjny naszyjnik :) przepiękny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły komentarz :-) Uwielbiam ten naszyjnik :-)
Usuń