Witajcie Kochani!
Wczoraj chwaliłam się wyróżnieniem, a dzisiaj chwalę się pracą :-).
Powiem Wam szczerze, jestem z siebie dumna! Kiedy we wrześniu nastawiłam się na wykonanie czerwonych prac, różne kłody rzucały mi się pod nogi same, jakby próbowały udowodnić mi, że nie dam rady. Pamiętacie? Jeden kolor okazał się zbyt różowy, a drugiego zwyczajnie zabrakło.
Ale jak to mówią, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Bo dzięki temu wykonałam obrazek Buddy mieszając techniki i po raz pierwszy sięgnęłam po haft matematyczny. Hafcik ten jest bardzo wdzięczny i myślę, że już niebawem powstanie kolejny obrazek lub karteczka.
A już za chwilkę pokażę moje skończone dzieło :-).
Naszyjnik, który jest dla mnie uosobieniem naszej pięknej złotej jesieni, liścia którego dotknęły już kolory żółte, pomarańczowe i czerwone.
Inspiracji dostarczyła mi przede wszystkim Nancy Zellers, bo nie ukrywam, że jej projekty są mi bardzo bliskie, ale jak zwykle zrobiłam swoją wersję.
Naszyjnik nie jest bardzo skomplikowany dla wprawnych biżuteryjek, bo ma tylko dwa kolory (Toho Opaque Red Pepper oraz Preciosa Orange Lined Jonquile) i wykorzystuje tylko dwie techniki: "spiral rope" i "fringe".
Spiral rope jest jedną z popularniejszych technik jeśli chodzi o lariaty (długie naszyjniki), a fringe to po prostu frędzelki. Przepraszam, że być może tłumaczę rzeczy oczywiste, ale chciałabym przybliżyć koralikowe czary-mary również osobom, które na co dzień zajmują się czymś innym, a do mnie zaglądają...
Prezentuję zdjęć trochę więcej niż zwykle, ale jakoś nie mogłam się zdecydować.
I jeszcze mała próba kolażyku::
A na koniec kilka moich jesiennych zdjęć:
Dziękuję za Waszą obecność i komentarze!
Dzięki Wam, wierzę że to co robię ma sens :-)
CUUUUUUUUUDOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAleż ja lubię te Twoje wykrzykniki :-). Mnie się również podoba ten naszyjnik :-)
UsuńJa Ci bardzo Ranyu dziękuję, że tłumaczysz, bo dla mnie takie terminy jak lariat, fringe czy spiral rope są zupełnie niezrozumiałe. Jednak niezależnie od tego jak by się nazywały, naszyjnik-jesienny liść jest cudowny :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Dziękuję Ewuniu. Pamiętam, że mój blog odwiedzają dziewczyny, które zajmują się czymś innym, więc czuję się zobowiązana by choć trochę wyjaśniać. W razie czego zawsze udzielę dodatkowych informacji.
UsuńSerdecznie pozdrawiam :-)
Kochana! Idziesz jak burza. Wymiatasz wszystko jak jesienny wiatr. Do tego zachwycasz kolorami. Mnie ten naszyjnik po prostu oczarował! :)
OdpowiedzUsuńKasiu, chciałabym być w tej kwestii jak burza, bo robię jedno a już mi się mnożą pomysły na kolejne wytworki :-)
UsuńKolory są pełne energii, zawsze podobało mi się zestawienie czerwieni i pomarańczowego.
Gorąco pozdrawiam :-)
Beatko bardzo dobrze,że tłumaczysz bo ja nic nie kapuję z tych Waszych biżuteryjnych nazw.Widzę ,że idą zmiany ku lepszemu,kolażyk no,no,no !!!!
OdpowiedzUsuńSuper.
A naszyjnik jest nieziemski,słowo zachwyt to za mało widząc go .Kolorki ciepłe ,takie otulające szyję w jesienne dni.Brawo .
Buziaki i spokojnej nocki :)
Danusiu, uczę się od najlepszych, może kolażyki wejdą na stałe do repertuaru :-)
UsuńNaszyjnik jest wybitnie jesienny, nie zdążyłam go zrobić we wrześniu, ale teraz jest jak znalazł ;-)
Buziaki :-)
Naszyjnik jest śliczny:) I dobrze , ze wytłumaczyłaś znaczenie słów bo w tej dziedzinie nic nie kumam:)
OdpowiedzUsuńObrazki jesieni urocze i jakoś dużo liści już opadło, u mnie chyba mniej:)Pzdrawiam
Kaziu, będę się starała pamiętać by choć trochę przybliżać te wszystkie nazwy - wiedzą trzeba się dzielić :-)
UsuńLiści opadło więcej bo to wcześniejsze zdjęcia, w tym roku obijam się z fotografowaniem przyrody ;-)
Trochę podglądam prace koralikowe, ale na taki naszyjnik nie trafiłam:) świetny i bardzo oryginalny:)
OdpowiedzUsuńReniu, pewnie ktoś poczynił coś podobnego, ale zwykle mało komu chce się brać za prace które wymagają większej ilości koralików. Tu poszło jakieś 60-70 g, a np. do bransoletki może wystarczyć 10 gram...
UsuńDziękuję i pozdrawiam :-)
Dwa słówka;) CUDNE CUDEŃKO!!!
OdpowiedzUsuńBajeczna jesienna fantazja:))) , która mnie oczarowała.
Ponieważ ja taka "nie koralikowa" i nie " biżuteryjna";), to dziękuję za wytłumaczenie tych skomplikowanych określeń - w tej dziedzinie to ja nic nie rozumię z tych nazw;)
Pozdrawiam serdecznie Kasia
Dziękuję Kasiu :-)
UsuńCud, że to zrobiłam :-). Wiesz, to miał być wrześniowy naszyjnik, więc mogłam się poddać, ale jak tylko dotarły nowe koraliki to poszło jak z płatka. I jak widzę efekt, to cieszę się, że się nie poddałam!
Jaki czad!!! I to wszystko z koralików? Musiałaś się napracować strasznie, ale jaki piękny. Ja nie znam się na tej technice. Dziękuje Ci za wyróżnienie mojej twórczości- miło mi. Ja chyba nikogo nie jestem w stanie wytypować, każdy się bardzo stara, nie chcę aby ktoś poczuł się niedoceniony. :)
OdpowiedzUsuńWszystko z koralików :-). Owszem pracy trochę przy tym było, ale robiło się całkiem przyjemnie.
UsuńMoniczko, po prostu przyjmij wyróżnienie i nie musisz nic więcej robić - wiem, że każdy się stara i każdy zasługuje na to wyróżnienie, a od takich wyborów głowa może rozboleć - to tylko zabawa ;-).
Dziękuje za wyrozumiałość, bardzo miło mi było :)
UsuńWspaniały! Cała jesień w jednym naszyjniku :) Frędzelki oczywiście najlepsze z tego wszystkiego, już od samego patrzenia nachodzi mnie straszna ochota, żeby je poprzerzucać w palcach :)
OdpowiedzUsuńFrędzelki aż się proszą by je dotykać, są milutkie i tak miękko się układają :-)
UsuńDzięki Aniu, pozdrawiam :-)
Aż się boję komentować, bo od czasu gdy skomentowałam naszyjnik z monetą dostaję dziennie po kilka maili, o treści (po angielsku) , że niestety, ale maila do Ciebie nie udało się dostarczyć i że spróbują później. Noszszszsz... i tak od paru dni. Nie wysyłałam do Ciebie maila tylko skomentowałam pracę. Nie wiem jak to zatrzymać. Ale do rzeczy.
OdpowiedzUsuńPiękny ten lariat. Mnóstwo pracy. Świetne te rozczochrańce. Gdybym coś takiego nosiła to pewnie ciągle bym się tym bawiła i pourywała. Właśnie ostatnio naprawiałam urwane dyndadełka przy wisiorku. Pozdrawiam.
Dobrze, że piszesz o tym. U mnie też pojawił się problem z mailami. Muszę chyba bardziej uważać na tytuły postów, bo mam takie podejrzenie, że wtedy rusza lawina anonimowego spamu... Spróbuj te powiadomienia oznaczyć w poczcie jako spam...
UsuńPracy mnóstwo i sporo koralików poszło na ten lariat. Też się zastanawiam czy coś nie pourywam, bo raz że się bawię, a dwa trochę je przyciskam siedząc przy biurku, Jak na razie jednak sprawiają wrażenie solidnych :-)
Na wszelki wypadek już zmieniłam nazwę posta.
UsuńMoże i to było przyczyną, bo już nie dostaję tych powiadomień od Ciebie. Dostaję za to od kogoś innego. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie zaobserwowałam.
UsuńBuziaczki. A, rzeczywiście trzeba bardzo uważać na słowa na blogu, bo po opublikowaniu postu z czerwonym wisiorkiem zablokowano mi bloga z powodu por...ych treści (????????) Zastanawiałam się dobre pół godziny o co kaman, aż wpadłam że użyłam tam nazwy pewnego rodzaju sklepów, w których można kupić czerwoną bieliznę i nie tylko. Po mojej interwencji blog został odblokowany.
Naszyjnik jest genialny :).
OdpowiedzUsuńChcę wiewiórkę!
OdpowiedzUsuńNaszyjnik świetnie się prezentuje :-)
W chorzowskim parku jest takie miejsce, gdzie niemal zawsze można spotkać kilka wiewiórek, wystarczy przynieść trochę orzechów :-)
UsuńPozdrawiam :-)
niesamowicie "pracuje"
OdpowiedzUsuńkolory też intrygujące.... dla odważnej kobiety :-)
a wiewiór tresowany? ;-)
Wiewiór tresowany, a jakże!
UsuńMyślę, że w kolorach to nie jestem zbyt odważna, ale ten naszyjnik dość przyjemnie się nosi i tak jakoś pasuje na tę porę roku.
Ale cudny, jesienny i może i prosty, za to jak efektowny! I bardzo dobrze, że podałaś szczegółowy opis technik, warto pomagać, zwłaszcza tym, którzy zaczynają przygodę z koralikami, mają spore chęci, ale mniejszą wiedzę.
OdpowiedzUsuńDzięki Joasiu :-)
UsuńWiedzą należy się dzielić, może w ten sposób zachęcę kogoś do spróbowania tych naszych tajemnych technik :-)
Jak na miniaturce zobaczyłam, pomyślałam, że ktoś fajnie się papierem pobawił. A potem sobie powiększyłam i oglądam, ogladam....Przepiękny, po prostu przepiękny. Wierzę Ci na słowo, że łatwy w wykonaniu- bo dla mnie wygląda na skomplikowany i pracochłonny.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńNaszyjnik jest pracochłonny i koralikożerny, ale uwierz jest w miarę łatwy - szczególnie frędzelki robi się całkiem przyjemnie.
Ja się bardzo cieszę Beatko, że tak pięknie opisujesz swoje prace. Jako laikowi jest mi łatwiej patrzeć na Twoje prace. Przyznam Ci się, że takiego naszyjnika jeszcze nie widziałam. Piękna, jesienna impresja. Jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam.
Dziękuję Ewuniu.
UsuńOd pewnego czasu mój blog jest odwiedzany przez różne osoby zajmujące się bardzo odmiennymi technikami. Ja uczę się od Was wszystkich, więc i ja chętnie podzielę się wiedzą.
Buziaki :-)
Niesamowite dzieło ....myśle że nieziemsko by wyglądało do kobiecej jesiennej sukieneczki:)....A co do mojego posta.....zgadza się robimy ....robimy i w pewnym momencie wiemy że chcemy tak na 100% i decyzja robimy coś dla siebie:) nasze małe marzenia które tyle radości nam sprawiają:) Polecam to cudo do kółek zakupione w Tchibo....idealne na karteczki ala bombka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-). Naszyjnik świetnie się sprawdza i do czarnej bluzki i do białej, a przy czerwonej kurteczce robi wyśmienite wrażenie.
UsuńLubię inwestować w swoje małe marzenia :-)
A w maszynkę warto zainwestować niech mówią co chcą inni ale Ci co choć troszkę poczuli bakcyla nie będą żałować:)
OdpowiedzUsuńaj...boski, nieziemski....dla mnie zrobienie tego cuda to magia....trudno oderwać oczy....
OdpowiedzUsuńsuperowy:)
OdpowiedzUsuńa i jesien na twoich zdjęciach przepiękna:)
pozdrowionka:)