Obserwatorzy

środa, 4 listopada 2015

Warsztaty z foamiranu - lilie


Czołem Kochani!

Bardzo dziękuję za tak liczne komentarze pod postem z refleksją na temat bloga. Zmiany, które wprowadzam na blogu nie będą rewolucyjne lecz kosmetyczne. To co potrafię zrobić zostanie zrobione, zwłaszcza graficznie. Już mam nowe literki do nazwy bloga i ornament. Jeszcze jakieś ładne przyciski będą... i przydałby się digi stempelek... 
Ale co do treści to jak zwykle będzie tu wszystkiego za dużo, misz masz technik, dużo zdjęć, dużo treści... Niech mi tu nikt nie mówi, że psuję sobie markę, bo marka to ja - mnie się nie da zepsuć ;-). Jestem wszechstronna, Bozia była łaskawa, pozostaje mi się pogodzić z tym darem losu ;-)

Dużo miałam przemyśleń na temat wizerunku bloga, kiedy jednak napotkałam na skrajnie różne opinie i rady osób, które zajmują się zawodowo "problematyką", to utwierdziłam się w przekonaniu, że mój blog nie będzie higieniczny :-). Tu wszyscy łącznie ze mną mamy czuć się dobrze jak w domu, w bamboszach z uszami królika i rozciągniętym T-shircie ;-). Można pić kawkę, obżerać się ciastkami, czasem zakląć. No, palić zabraniam ;-)
Oczywiście nie mam nic przeciwko perfekcyjnym stronom, sama nie lubię gdy mi się prześcieradło pomarszczy, nie mówiąc o twarzy, ale zauważyłam też że na tych wygładzonych stronach brakuje interakcji z czytelnikami. A co jest najważniejsze na blogu? Komentarze! Atmosfera! I to jest coś nad czym chcę popracować.

Ja tu gadu gadu, a przyszłam przecież obwieścić, że byłam na kolejnych warsztatach! No jakiś czas temu, ale ten tak szybko płynie, a ja jestem mistrzynią zaległości.
Jak zwykle było świetnie, inspirująco, a szkoliła nas ponownie Lina Shvets.


Tym razem robiłyśmy lilie z foamiranu.

Kto nie wie tłumaczę co to jest - foamiran to dekoracyjna pianka, podobna do tej, którą możecie kupić dla dzieci na zajęcia szkolne, ale foamiran jest dużo cieńszy, trochę się rozciąga (10%) i do jego obróbki potrzebujemy żelazko lub nagrzewnicę.

To moja pierwsza lilia:


Powiem szczerze, po zakończeniu warsztatów czułam pewien niedosyt. Nie do końca byłam zadowolona z mojej lilii, wydawało mi się, że mogłam lepiej... Zimną porcelanę robiło mi się łatwiej.
Wróciłam do domu i postanowiłam zrobić kolejną lilię. Piankę przezornie nabyłam, pręciki też. Pastele w domu były... więc zabrałam się do pracy.



Z tej byłam już zadowolona. Łaziłam po mieszkaniu napawając się swoimi dziełami  i oglądałam obie lilie z każdej strony w różnym oświetleniu.
Zgadnijcie o czym myślałam następnego dnia? Tak, by jak najszybciej zrobić trzecią :-)
Właściwie mogę powiedzieć, że podobają mi się wszystkie trzy!


Wiecie, że paluchy mnie swędzą by zrobić kolejne? To dziwne, bo myślałam. że nie będzie mi się chciało... ale tu chyba zadziałała własna motywacja "no co, lepiej nie potrafisz?"

Zachęcam Was byście w miarę możliwości korzystali z warsztatów. W moim przypadku, nawet jeśli niekoniecznie chcę zajmować się tą czy inną techniką, to zawsze jest bezcenna wiedza do wykorzystania w tym w czym czuję się najlepiej.
Czas spędzony na takich warsztatach nigdy nie jest zmarnowany!

Dwie fotki z warsztatów:



A tutaj lilie warsztatowe:


Znalazłam fantastyczne zastosowanie dla mojej lilii - była wspaniałą ozdobą prezentu urodzinowego. Powiem szczerze wyglądało to imponująco :-)


Ależ się rozgadałam... ale to chyba nic nowego. Czy ja Was nie zamęczam moim gadulstwem? Tylko szczerze proszę!


I jeszcze zachęcam serdecznie do świętowania 
1 rocznicy bloga Wiktorii:





Pozdrawiam wszystkich ciepło!
Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz.
 


53 komentarze:

  1. Jejku! Gdyby nie to, że jesień mamy w pełnej krasie pomyślałabym, że to lato w pełni. Te lilie są niesamowite! Cudowne!:) Pierwszy raz słyszę o foamiranie, ale jestem zachwycona, zauroczona i zaciekawiona tym, co z tej pianki może powstać, Beatko, jesteś wszechstronnie uzdolniona! No ale przecież sama wiesz o tym najlepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiu. Z pianki pewnie można zrobić wszystkie kwiaty, sądzę że ktoś kto potrafi robić kwiaty z krepiny doskonale poradzi sobie sam również z tą techniką, Jak na razie chyba największym problemem jest powszechna dostępność tej pianki.Gdybyś była zainteresowana warsztatami, to zaglądaj na FB na stronę Jeżyk Centrum Kreatywności - spotkania są również w Poznaniu, np. 12 grudnia. Warto!

      Usuń
    2. Dzięki za namiary :) Będę zaglądać. Ciekawi mnie ta pianka, bo widzę, że tkwią w niej ogromne możliwości. No ale najlepiej się przekonać namacalnie i własnoręcznie ;)

      Usuń
  2. Jakie cudowne te lilie! I to wszystkie, a biorąc pod uwagę, że to pierwszy raz, to naprawdę jestem pod wrażeniem. :) Trzeba nabyć piankę i inne potrzebne przydaśki i brać się do roboty! Znajdę jakieś tutoriale na Internecie? :) Bardzo mi się spodobały, fajnie by było samej takie zrobić. :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na YT na pewno są tutoriale, choć osobiście nie korzystałam. Szczególnie warto śledzić strony rosyjskie - tam jest to bardzo popularne. Tak jak pisałam Caterinie, warto spojrzeć gdzie są warsztaty. Można też zapisać się na FB do gupy Foamiran w Polsce. Pianka jest trudno dostępna w sklepach internetowych, ale można poprzez stronę na FB zamówić, albo na własną rękę za granicą, Zachęcam, bo efekty przechodzą najśmielsze oczekiwania, Nawet w dotyku płatki są jak w naturalnych kwiatach.
      Pozdrawiam cieplutko :-)

      Usuń
  3. Ooooo Beatko, masz świętą rację, blog ma być miejscem gdzie dobrze się czujemy, gdzie jest swojsko i przyjemnie. A a tak właśnie się czułam do tej pory u Ciebie i nie chciałabym nagle poczuć sztywnej sterylności.
    A lilie mnie zachwycają i pięknie wyglądają przypięte do prezentu, jak prawdziwe :)))
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sterylności u mnie nie będzie, tu nie szpital ani muzeum ;-). Cieszę się Efciu, że czułaś się u mnie dobrze i bardzo mi zależy żeby nadal tak było!
      LIlie i mnie zachwyciły, a jak będziesz miała możliwość to spróbuj, w Krakowie też są różne warsztaty.
      Pozdrawiam cieplutko :-)

      Usuń
  4. Serio to z pianki? Bo lilie wyglądają jak żywe! Nie dziwię się, że jesteś z nich zadowolona, są perfekcyjne, jak w naturze :)
    PS: I bardzo podoba mi się wstęp :) Sama biję się z myślami na temat bloga, ale Twoje podsumowanie mi się podoba, muszę to zaadaptować na swoje potrzeby :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio, serio, jak by powiedział Shrek ;-)
      Ta pianka ma potencjał. Aż się nie mogę doczekać kolejnych warsztatów!
      Już Ci mówiłam, mnie się Twój blog bardzo podoba. Ale najważniejsze by nie dopasowywać się do trendów tylko do siebie - jestem otwarta na uwagi, ale ważniejsze są moje i Wasze odczucia!

      Usuń
  5. Nie będę Ci pisać, że piękne, bo to już wiesz (już Ci kiedyś pisałam) :)
    Widzę, że załapałyśmy się na fotki razem z Werką ;)

    Dzięki za reklamę ;)

    A co do samego bloga, tylko się nie zmieniaj. Powiem Ci szczerze, że nie lubię blogów, gdzie w poście jest tytuł, spis materiałów, kilka fotek dzieła (choćby było i najpiękniejsze) i tyle. Ja tam lubię poczytać co, jak, dlaczego, wtedy inaczej patrzy się na pracę, tak ze zrozumieniem. Z resztą dobrze wiesz, sama tak się rozpisuję (lubię się wygadać ;) ).

    Mam nadzieję do zobaczenia 14 :) I szykuj się jeszcze na 12 grudnia, tym razem ze mną w roli głównej ;) Oficjalnej zapowiedzi jeszcze nie ma, ale wkrótce się pojawi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choćby nie wiem co, to Ciebie w roli głównej nie odpuszczę :-). Ale super!
      14 listopada się widzimy, potwierdzone, opłacone. Te spotkania są naprawdę świetne!
      Ja też lubię te "przegadane" posty, bo właśnie o to chodzi by dzielić się z innymi tym co nam w duszy gra :-)
      U mnie masz reklamę dożywotnią za kompletną darmochę bo na to zasługujesz!
      Buziaki :-)

      Usuń
  6. Te lilie wyszły Ci bardzo, bardzo realne! Szczególnie podoba mi się wersja druga :)
    co do technik - ostatnio sama miałam wątpliwości, czy nie mam zbytniego misz-maszu na blogu - ostatnio w każdym poście mam inną rękodzielniczą technikę... ale stwierdzam, że jeśli ten misz masz wygląda choć trochę podobnie do Twojego, to znaczy to, że jest po prostu różnorodnie i to mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sandra, nie mam nic przeciwko temu, że ktoś ma taki mix technik. Osobiście bardzo to sobie cenię, bo to świadczy albo o wszechstronności, albo o ciągłym poszukiwaniu swojej drogi, Najważniejsze, żeby to było autentyczne. Nawet jeśli coś nie jest doskonałe, uczymy się, to przecież żaden wstyd się przyznać. Być może teraz najbardziej jestem biżuteryjna, ale przecież nie wiem w czym będę najlepsza za dwa lata. Znam jednak siebie i wiem, że to właśnie ta różnorodność przynosi mi największą radość. I mam dużą satysfakcję, jeśli większość rzeczy jestem w stanie przygotować sama począwszy od pudełeczka.
      Serdecznie pozdrawiam :-)

      Usuń
  7. Próbuję znaleźć wady pierwszej lilii i nic nie znajduję:-) Śliczne są!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ciekawe, bo z czasem i ja jestem dla tej pierwszej bardziej łaskawa ;-). Dziękuję Agnieszko :-)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  8. Zmiany na blogu, takie techniczne są nam czasem potrzebne, widzę to u siebie i też próbuję z marnym skutkiem, coś zmienić. Pewnie za mało poradnikowych blogów jeszcze przejrzałam, ale co do treści postów u Ciebie, nie mam żadnych zastrzeżeń. Sama na początku pisałam o wszystkim i o niczym, wstawiałam słabe fotki /nadal nie są takie, jak bym chciała/, próbuję różnych technik, ale ograniczenia manualne z wielu mnie wykluczają. Pozostanę wierna haftowi wszelakiemu, doskonaląc się w tym co mi sprawia przyjemność, a komentarze i odpowiedzi to " miód na moją duszę".
    Bardzo mi odpowiada taki misz-masz, więc nie przejmuj się, też tak mam. Ostatnio gadulstwo moje stało się skromniejsze, ale kiedyś powróci, tak myślę.
    Twoje lilie," wsystkie tsy", są rewelacyjne, podobają mi się bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  9. pierwszy raz słyszę o tej technice! wygląda imponująco i mam nadzieję na dalsze Twoje prace.A tzw. misz-masz - fantastyczna różnorodność!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja na miniaturce myślałam, że po prostu sfotografowałaś parawdziwego kwiata hihih! Mega, mega i jeszcze raz mega robota ! Kwiat wygląda bardzo relaistycznie i pięknie. Gratuluję Ci tak wspaniałych umiejętności. Ja kiedyś miałam straszny misz masz na blogu i mi się podobało, teraz jednak wolałam zrobić go prościej i estetycznej,Wszystko kwestia gustu , ale najważniejsze jest -tak jak napisałaś aby czuś sie dobrze bo wtedy można się delektować blogowanie i całą wspaniałą atmosferą :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem zachwycona Beatko Twoimi liliami! Są prześliczne i bardzo naturalne. Zupełnie nie znam tej techniki ale chyba sobie coś więcej poczytam. O warsztatach na razie nawet nie marzę. Czekam na kolejne piankowe dzieła!
    Co do bloga - dla mnie jest jak dom - musi się podobać gospodarzom a goście powinni się w nim czuć swobodnie. U Ciebie czuję się świetnie! Przesyłam uściski.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zobaczyłam pierwsze zdjęcie, to pomyślałam, że się na florystykę przerzuciłaś. Nadal trudno mi uwierzyć, że one są z jakiejś pianki, a nie prawdziwe. Są po prostu idealne! A o tej technice jeszcze nie słyszałam.
    Całkowicie podzielam Twoje zdanie na temat bloga i jego wizerunku, tak trzymaj!
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie żartuj! To nie są prawdziwe lilie? Zamurowało mnie.:) A, bardzo mi się podobają twoje przemyślenia na temat bloga - zgadzam się w 100 procentach.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wyszło Ci rewelacyjnie, dlatego zabieraj się za lepienie z masy, powiadam Ci masz talenta! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. W tej technice zachwyca niesamowity realizm, kwiaty wyglądają jak prawdziwe. ja nie potrafię dopatrzeć się niedoskonałości w żadnym z nich. Piękna technika i jeszcze piękniejsze efekty :)
    O atmosferę na blogu nie musisz się martwić - u Ciebie jest zawsze bardzo przyjemnie, z ochota tu zaglądam i czytam Twoje posty.
    Nie potrafiłabym wskazać, które blogi bardziej mi się podobają - czy te z kwiecistymi, interesującymi postami, czy te, w których z słowem oszczędnie. Rozumiem, że nie każdy potrafi pisać, oraz to, że niektórzy bardzo cenią sobie anonimowość.
    Faktem natomiast jest, że na Twój blog wchodzi się z przyjemnością, kubeczkiem kawki w dłoni, a wychodzi z uśmiechem na twarzy i poczuciem ciepełka.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  16. Beatko uwielbiam Twoje gadanie , tym bardziej , że sama do milczkków nie należę. Czuje sie u Ciebie prawie tak samo swobodnie jak u siebie. Kosmetyczne zmainy sa jak najbardziej wsakzane, ale tylko takie które nas zaodowola a nie innych. U Ciebie jest czytelnie i przejrzyście . Nie lubie blogów gdzie jest nanaprane tak że człek nie może nawet archiwu odnależć :-) Gadanie wolę zdecydowanie bardziej niż jego brak A juz wprost nienawidze blogów na których jest tytuł i jedno bądż kilka zdjęc. Uciekam z nich szybciej niż weszłam :-)
    Co do lili są genialne , o czym pisałam juz na FB wyglądają jak prawdziwe.
    Bardzo bym chciała kiedyś pójśc z Wami na takie warsztaty. Co będzie 14 listopada i gdzie ? Pewnie pojechac ne dam rady bo u mnie weekendy są dziwne , cały tydzień jestem sama tylko w weekendy rodzina bywa w domu więc mnie nie bardzo wypada z niego uciekac . :-)
    Pozdrawiam i raz jeszcze DZIĘKUJĘ - Ty wiesz za co :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Beatko cudne te twoje lilie wyglądają jak prawdziwe pozdrawiam cieplutko :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kochana blog jest Twój i rób z nim co tylko chcesz :) Ja sie na wszystko godzę, pod warunkiem że nadal będzie się tu tak mile do Ciebie zaglądało :)
    A co do lilii, nie mam pojęcia co to a technika, pierwsze o niej słyszę, ale widze cudne rzeczy i już mi się podoba :) Lilie są fantastyczne, wszystkie 3, a prezent nią ozdobiony wygląda zachwycająco :)

    OdpowiedzUsuń
  19. przepiekne! wygladaja jak prawdziwe, to sie nazywa talent! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie wiem od czego zacząć, ja - której zazwyczaj dziób się nie zamyka, zwłaszcza jeśli chodzi o bloga, to może zostańmy w tym temacie. Podoba mi się tak jak jest tu i teraz. Blog to takie wirtualne spotkanie, tyle że nie gadamy a piszemy, no to jak ja się mam dogadać z Tobą, jak mi strzelisz kilka fotek, dołączysz do tego może jakieś reklamy ( których nie cierpię ), a gdzie " Polaków nocne rozmowy " ? Skąd ja sie na przykład dowiem co to jest foamira, czy jak jej tam, jak dzieci mi wyrosły, a w moim papierniczym, to faktycznie jest tylko papier, klej i nożyczki ? No może jeszcze kupertki i kilka recepturek z balonami znajdę :) A za te lilie, to ... no ja Cię " uszkodzę " z zazdrości ;) Chyba bym prędzej tego czarnego wydziergała, niż taką lilię, zwłaszcza, przy mojej antypatii do żelazka ...
    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zgadzam się z dziewczynami blog to taka nasza odskocznia i ma być taki jak każda z nas. Każda z nas jest inna i ma swoje upodobania i na blogu to pokazujemy ja wchodząc na taki blog jak Twój wiem czego mogę się spodziewać i od razu widzę co Cię interesuje. Jakieś kosmetyczne zmiany czasem są potrzebne, to tak jak remont domu. malujemy wymieniamy meble, ale charakter domu pozostaje ten sam. Lilie cudowne wszystkie bez wyjątku ale sądząc po Twojej opinii o nich powstaną jeszcze kolejne i ciekawa jestem też innych Twoich kwiatów w tej technice:) pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Atmosferę na blogu masz naprawdę świetną i bardzo lubię tu zaglądać, bo i miło i pięknie i ciekawie.

    Gdy zobaczyłam lilię na miniaturce Twojego wpisu długo zastanawiałam się, czy jest ona naturalna, czy warsztatowa, bo tak realistycznie wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  23. Przesliczne te lilie, tak jak prawdziwe. :) przecudowne. :) zapraszam do siebie i zaczynam obserwowac

    OdpowiedzUsuń
  24. Przesliczne te lilie, tak jak prawdziwe. :) przecudowne. :) zapraszam do siebie i zaczynam obserwowac

    OdpowiedzUsuń
  25. Mnie Beatko nigdy nie zamęczysz gadulstewm;) Sama też lubię ględzić i lubię , jak inni ględzą;) A te Twoje lilie są tak cudowne, że nie mogę oderwać od nich wzroku;) No i cieszę się, że wyjaśniłaś, co to jest ten foamiran, bo to jest chyba to, o czym myślę... Chociaż nie jestem pewna do końca czy o to mi chodzi... Fajnie, że korzystasz z warsztatów, bo przynajmniej przekażesz nam trochę swojej wiedzy;) A wygląd bloga jest teraz superowski;) Ja też wciąż nad swoim pracuję, ale nie jest on taki, jaki bym chciała... Pozdrawia Cię Beatko gorąco i przesyłam buziaki;) Muszę nadrobi zaległości u pozostałych dziewczątek...

    OdpowiedzUsuń
  26. Jak to powiadają starzy indianie "twój zamek, twoje zasady" królewno! ;-D
    No i kto ci zabroni gadać!
    O pokazywaniu kolejnych technik nie wspomnę ;-)
    Przechwalać się tez ci wolno, (Zosia Samochwała) no bo kto ci zabroni ;-P

    I wiesz co, wolę te mniej wysprzątane domy za to z ciepłą herbatką i miłą, sympatyczną gospodynią ;-DDD

    OdpowiedzUsuń
  27. Trafilam na ten post, ale mam niedosyt:) Beatko, śliczne lilie!

    OdpowiedzUsuń

Zobacz także

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...