Czołem Kochani!
Nawet nie wiecie jak się cieszę, że mamy Kreatywne Szydełko!
Dzięki temu sięgnęłam po moje trochę zapomniane już koraliki, których mimo nieustającego remontu, nie schowałam do piwnicy, bo czułam przez skórę, że będę mi potrzebne!
I nie myliłam się, bo w kolejnym etapie szydełkowania wpadł temat sznurów koralikowo-szydełkowych. Czyli coś co lubię, potrafię i robię ekspresem ;-)
Swego czasu zrobiłam sporo tych bransoletek, że stwierdziłam, że jak tak dalej pójdzie, to mi miejsca w szafie zabraknie, więc w końcu przystopowałam.
Ale jak w tytule - wracam do źródeł!
Ale jak w tytule - wracam do źródeł!
******
Dzisiaj będzie sznur szydełkowo-koralikowy bez wzorku. Nie dlatego, że poszłam na łatwiznę...
Wszystko zaczęło się od bazy, która w sklepie internetowym wpadła mi w oko, uznałam ją za piękną i w takich kolorach, że musiałam ją mieć - oryginał zobaczycie tutaj. Cóż, pewnie lampa błyskowa albo inne oświetlenie wydobyło z niej coś, czego żywym okiem nie zobaczycie... Krótko mówiąc rozczarowanie.
Czarne emaliowane (?) oczka pomalowałam moimi ulubionymi farbami Pebeo Fantasy.
Z oczek początkowo miały zwisać zawieszki, ale znalazłam koraliki typu Daggers i przymocowałam je pomiędzy oczkami drucikiem wykorzystując technikę Wire wrapping.
Ta część była na tyle ozdobna, że reszta wymagała już tylko skromniejszego wykończenia.
Na biały kordonek nawlekłam kilka metrów koralików Toho Treasure i nastąpiła najszybsza i najprzyjemniejsza praca, czyli dzierganie sznura, a właściwie trzech kawałków.
Wkleiłam końcówki, użyłam zapięć magnetycznych i tak oto powstał komplet naszyjnik ze skromną bransoletką.
Bardzo dziękuję za ten temat i już nie mogę się doczekać kolejnych zadań ;-)
******
Dziękuję, że zaglądacie, dziękuję za każdy komentarz i witam ciepło nowe obserwatorki - rozgośćcie się na dłużej :-)
Serdecznie pozdrawiam.